Przeżywamy wyjątkowy czas – Wielki Tydzień. Głębokie przeżycie i zrozumienie Wielkiego Tygodnia pozwala odkryć sens życia, odzyskać nadzieję i wiarę. Same Święta Wielkanocne, bez prawdziwego przeżycia poprzedzających je dni, nie staną się dla nas czasem przejścia ze śmierci do życia, nie zrozumiemy wielkiej Miłości Boga do każdego z nas.
Wielki Tydzień nie może być konwencjonalny. Powinien wyrywać nas z codziennej rutyny, która dosięga także i doświadczenia wiary. To przecież szczególna celebracja czasu, skoncentrowana na Chrystusie i Jego zbawczej męce. Warto wyciszyć się, duchowo dostroić do wydarzeń opisywanych przez Ewangelistów. Zaczerpnąć ze skarbu, jakim jest śmierć, męka i zmartwychwstanie Boga-człowieka. Tym bardziej, że wspiera nas przebogata tradycja, różnorodna – także ludowa – obrzędowość, wielkie dzieła sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej, muzycznej, teatralnej. Nie trzeba spekulować, snuć osobistych przypuszczeń; wystarczy, że wejdziemy na drogę ewangelicznych pouczeń. Niech mówią to, co same z siebie mają do powiedzenia. My zaś poddawajmy się inicjatywie samego Boga. Rozważajmy tamte brzemienne w nadprzyrodzone skutki wydarzenia.
Jak przeżyć Triduum Paschalne?
Najważniejszy obchód liturgiczny Kościoła – Triduum Sacrum: Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielka Sobota i Wielka Niedziela.
Jak przeżyć te dni?
Po pierwsze, pamiętając, że stanowią one pewną całość, w której każdy element jest istotny i konieczny. Traktujemy nieraz Wielki Czwartek, Piątek i Sobotę jedynie jako przygotowanie do uroczystości Zmartwychwstania. To nie jest prawda. Tym przygotowaniem jest okres Wielkiego Postu, a ten w liturgii Kościoła kończy się w Wielki Czwartek w południe (!) – wieczorem rozpoczyna się Triduum Sacrum, tzn. jeden, trzydniowy obchód Zmartwychwstania Pańskiego. W liturgii widać to doskonale, że te trzy dni stanowią właściwie jedno, rozłożone w czasie, nabożeństwo: Msza Święta Wieczerzy Pańskiej nie kończy się błogosławieństwem i rozesłaniem, lecz przeniesieniem Najświętszego Sakramentu do Ciemnicy.
Liturgia Wielkiego Piątku nie rozpoczyna się jak zwykle znakiem krzyża i pozdrowieniem, i podobnie też nie ma końcowego błogosławieństwa. Tak samo w Wigilię Paschalną nie ma znaku krzyża na rozpoczęcie Liturgii, bo ona trwa rozpoczęta w Wielki Czwartek, aż do końcowego błogosławieństwa po procesji rezurekcyjnej! Wynika więc stąd najpierw, że trzeba te dni przeżywać w całości, nie opuszczając z nich ani jednego.
Po drugie, przeżywając je, trzeba popatrzeć na wydarzenia Wielkiego Czwartku, Piątku i Soboty przez pryzmat Zmartwychwstania.
Dlatego, że Chrystus zmartwychwstał, każdy z nas może „jeden drugiemu umywać nogi” (Ewangelia wielkoczwartkowa) – to jest po prostu inne sformułowanie największego przykazania miłości.
Dlatego, że Chrystus zmartwychwstał, każdy z nas może stanąć z odwagą wobec krzyża, „wziąć swój krzyż” i z pokorą go pocałować (Wielki Piątek). W tym znaku zawarta jest wiara – nie tylko wiara w Boga, lecz także wiara Bogu, zawierzenie Bogu, zaufanie w Jego Opatrzność.
Dlatego, że Chrystus zmartwychwstał, nasze czuwanie i czekanie na Jego powrót (Wielka Sobota) ma sens, ma w sobie radość i pewność chrześcijańskiej nadziei: na ostateczne zwycięstwo Boga nad grzechem, na ostateczny triumf dobra nad złem.
Wiara, nadzieja i miłość, wszystko, co istotne w naszym chrześcijaństwie, uświadamiamy sobie na nowo w te dni, i ta świadomość oby nam towarzyszyła, gdy będziemy odnawiać nasze przyrzeczenia chrzcielne w Nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę.
ks. Grzegorz Ryś, Rekolekcje. Znak 2003, s.129-131.